Młody Poeta siedział przy swoim biurku i, podparłszy ręką brodę, wyglądał za okno,
obserwując urbanistyczny krajobraz.
„Gdyby tak zechciała odwiedzić mnie Wena” – rozmyślał. – „Albo inna piękna
idea. Wolność…Może Nadzieja.”
Tuż za nim zmaterializowała się Miłość pod postacią grubej nastolatki.
– O – powiedział, a zabrzmiało to niezwykle elokwentnie. – Dobrze, że jesteś.
Właśnie chciałem napisać wiersz, więc może mógłbyś mnie natchnąć…Powiedzieć, jak
się czujesz…czy coś.
– Jestem głodna.
– A – Młody Poeta prawdopodobnie znowu o czymś pomyślał, tylko, że tym
razem kompletnie nie było tego po nim widać. – Niestety nie mam nic do
jedzenia.
Dziewczyna uśmiechnęła się uprzejmie, acz z pewną dozą politowania.
– Wrzuciłeś naleśnika na patelnię dwie minuty temu. Ach, ci artyści! – zaśmiała
się, ale samemu artyście wcale do śmiechu nie było.
Wystrzelił jak z procy do kuchni i w ostatnim momencie uratował sytuację,
przerzucając placka na drugą stronę. Kiedy spód ciasta się zarumienił, mężczyzna
zdjął naleśnika z patelni i położył na talerzu przed Miłością. Już chciał zapytać, czy
nie chciałaby cukru albo dżemu, ale ona rzuciła się na jedzenie jak dzikie
zwierzę.
– Bardzo dobry – otarła usta wierzchem dłoni.
– Wiem, też zamierzałam go zjeść – odpowiedział smutno, jednocześnie
zastanawiając się, jak ładnie opisać twarz dziewczyny, pomijając już nawet kapiący
z podbródka tłuszcz. Czytelnicy jego bloga oczekiwali raczej estetycznie
nacechowanych treści, a co było pięknego w grubej dziewczynie w stanie spożywania
naleśnika?
– Zrób jeszcze jednego – poprosiła.
Młody Poeta szybko zabrał się za kolejną porcję, próbując powstrzymać uczucie
obrzydzenia, jakiego doznał widząc to ucieleśnienie łakomstwa i przyziemnych
przyjemności. Co jakiś czas zerkał jednak na Miłość kątem oka, aż jego wrażenie
zmieniło się. Poczuł ciepło bijące zarówno od niej jak i od rozgrzanego palnika, a
także spokój i szczęście. Zamyślił się głęboko, a kiedy otworzył oczy, już jej nie było.
Został sam w pustym mieszkaniu.
Tego dnia postanowił opisać słowami nastrój, którego doświadczył. Obiecał sobie,
że kiedyś, w dalekiej przyszłości napisze o Miłości doskonały, pełen prostoty wiersz,
który poruszy nawet najbardziej zatwardziałe serce. Na razie jednak zaserwował
czytelnikom swojego bloga przepis na naleśniki.
???
OdpowiedzUsuńSkąd taki pomysł?
Generalnie jestę w głębokim szoku.
Fajne to, choć sugerowałabym zamiast przepisu na naleśniki na przykład taki na szarlotkę ;p Naleśniki to trzy składniki na krzyż wrzucić na patelnię i koniec - trochę za proste jak na post XD
Rzeczywiście, ten post to pewna zmiana, hehe.
UsuńPrzepis miał być prosty, chodziło mi o przekaz w stylu "ciesz się małymi rzeczami". Wiesz, Poeta zrozumiał, że to, co zwykłe, codzienne, czasami bywa największym szczęściem oraz najlepszym rozwiązaniem. Ale w sumie masz rację, równie dobrze mógł wstawić przepis na szarlotkę ;)
Nawet nie zajrzałam do opisu w katalogu, żeby dowiedzieć się, o czym jest Twój blog, ale trafiłam na tą notkę i jestem zauroczona <3 Nie wiem, czy z deczka nie zakrawa to na turpizm, bo nie chcę w żadnym stopniu obrażać bohaterki, ale ta banalność i absurd mnie zauroczyły. Chyba krążę po złych częściach blogosfery, bo nie natrafiłam jeszcze na podobne opowiadanie w Internecie.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podobała :)
UsuńPrzeglądałam trochę katalogi z opowiadaniami i najczęściej spotykałam fanfiction, romanse i fantastykę w stylu heroic, high fantasy. Opowiadanka w stylu mojego chyba nie są szczególnie popularne i również z żadnym się nie zetknęłam.
Jedno pytanie: dlaczego turpizm?