Wszedł Piotr. Usiadł obok niej, położył swoją ciepłą dłoń na jej dłoni. Anka odłożyła kubek na stolik, starając się nie zakłócić ciszy. Zacisnęła zęby. Jego dotyk aż palił.
– Wylałam herbatę – powiedziała, patrząc na pełny kubek. – Pójdę posprzątać.
Ręka Piotra stała się nagle ciężka, zaczęła wgniatać prawicę Anki w tapczan.
– Nie ma takiej potrzeby – odpowiedział przyjemnym głosem, przypominającym szelest kartki.
Dziewczyna uniosła drugą rękę i wbiła paznokcie w jego twarz, jednym ruchem odrywając policzek, połowę szyi i lewe płuco. Jego serce wyszło teraz na wierzch, wprawiając w drgania całe pomieszczenie. Jego serce złożył ktoś z ogłoszenia o zaginionej.
– Chcę się w końcu obudzić – wyszeptała Anka.
Hum, ciekawe... I niepokojące zważywszy na to, że widzę tu swoje imię...
OdpowiedzUsuńTeż bym się chciała w końcu obudzić ;D