czwartek, 20 lipca 2017

"Cztery" Rozdział 2

Kora uznała, że najlepiej będzie wyruszyć natychmiast, kiedy wszyscy zajmowali się festynem. – Spotkajmy się tutaj za 15 minut. Zabierzcie ze sobą wszystko, co może się przydać, ale tylko tyle, ile zdołacie unieść – obróciła się na pięcie.

– Stop – Ori-Ann chwyciła ją mocno za rękę. – nadal nic nie wiemy.

– W porządku, w porządku, tylko mnie już puść! No dobrze. Faktycznie powinnam powiedzieć wam trochę więcej. Ja posiadam moc ziemi, ty, Ori-Ann moc ognia…

– Tak jest.

– Sądzę, że Nidalei jest wiatrem, a Magnolia wodą.

– Dokładnie – Nidalei popatrzyła na Korę zdumiona. – Ale skąd ty to wszystko wiesz?

– Z listu, rzecz jasna. Może niech Ori-Ann nas spakuje, ona była już w Lesie.

– W Lesie? – zapytała Magnolia ze strachem.

– W Lesie? – zapytała Nidalei z niesmakiem.

– Skąd ty to wszystko wiesz? – Ori-Ann skrzyżowała ręce na piersiach.

– Nie ważne. Ja pójdę do swojego pokoju po zioła, a wy do pokoju Ori-Ann.

Nidalei skrzywiła się. Tak jak wszyscy bała się Or; nic dziwnego, że nie chciała zapuszczać się do internatu SAiO, a zwłaszcza do pokoju uczennicy, o której krążyły straszne opowieści. A Magnolia? Magnolii chyba było wszystko jedno; chciała tego, co jej przyjaciółka.

– Pospieszcie się – zawołała Kora z daleka.

W jakiś sposób cztery dziewczyny były przygotowane. Nie zdziwiły się zbytnio, kiedy Kora tłumaczyła im list znaleziony w księdze. Wszystkie się zgodziły, a teraz zrobiły to, co należało: Kora poszła po zioła, a pozostałe do internatu SAiO.

Pokój Ori-Ann wyglądał jak wzorcowe mieszkanie ucznia Szkoły Ataku i Obrony. Na ścianie połyskiwały noże wygrane w turniejach, jeden przy drugim. Poza tym proste łóżko, biurko z szufladami. Gdyby nie te noże, nie wiedzielibyście, że ktoś tam w ogóle mieszkał.

Ori-Ann wyjęła z szuflady trochę jedzenia i litrową plastikową butelkę. Jedzenie spakowała do plecaka, a butelkę dała Nidalei, żeby ją napełniła. Nidalei odparła, że nie ma nic przeciwko, ale jeśli coś stanie się Magnolii... – nie dokończyła, sugerując, że zrobi coś strasznego.

Ori-Ann wzruszyła ramionami. W przeciągu kilku następnych chwil nie zdarzyło się nic ciekawego, dlatego mogę spokojnie powiedzieć o ubiorze bohaterek. Choć wielu ludzi mówi: ,,Nie oceniaj książki po okładce” albo ,,Nie sądź po pozorach” wygląd mówi o nas dużo.

Nidalei przeważnie ubierała się w zwiewne sukienki. Dziś, z powodu koncertu miała na sobie białą koszulę z długimi rękawami i czarną spódnicę sięgającą za kolana. Na głowie elegancki kapelusz z dużym rondem. Wszystko po to, aby uniknąć poparzenia słonecznego.

Kora lubiła wzór kraty i krawaty – wszystko, co kojarzyło się ze szkołą.

Ori-Ann nie przywiązywała wagi do wyglądu; dla wygody nosiła krótkie włosy. Kiedyś, zapytana o to, czy zamierza je zapuścić, żeby wyglądać dziewczęco, odpowiedziała: ,,Za kilka lat zgolę się na łyso i wytatuuję sobie żółwia na głowie”. Potraktujcie to jako ciekawostkę.

Za to Magnolia ubierała się tak niepozornie, jakby chciała być niewidzialna. Można by było się rozpisywać, jakiego odcienia szarości były jej spodnie, ale ponieważ za chwilę zacznie się akcja, wrócę do naszych bohaterek.

Ori-Ann w rozmowie posługiwała się raczej gestami i półsłówkami niż okrągłymi zdaniami; wskazywała ręką na szafkę, a Magnolia wiedziała, że ma ją otworzyć, a nawet, co z niej wyjąć. Była to miła odmiana, bo Nidalei zawsze używała długich zdań, jak na przykład teraz, kiedy wróciła z łazienki.

– Butelka, o którą mnie poprosiłaś, jest napełniona w trzech czwartych. Przepraszam, że zajęło to tyle z naszego cennego czasu, który powinnyśmy spożytkować na przygotowania, jednak w Szkole Ataku i Obrony zabrakło wody i musiałam udać się do Szkoły Muzycznej. Oczywiście nie oskarżam SAiO o brak kompetencji w zakresie zapewniania uczniom niezbędnych rzeczy, ale…

Uwierzcie, że gdybym miała spisywać dokładnie wszystko, co powiedziała Nidalei, zasnęłabym, a nawet jeśli nie, to wy byście zasnęli.

Tymczasem czarodziejki ognia i wody nie przerywały pakowania.

– Podaj długi nóż…tak, ten z prawej…i ten z fioletową rękojeścią…

– Ależ Ori, to magenta – zniesmaczona Nidalei złapała się za głowę.

– Na imię mi Ori-Ann.

– Przestańcie się kłócić – rudowłosa Kora weszła do pokoju. – Widzę, że jesteście już gotowe. Czas zacząć podróż.

1 komentarz:

  1. No ciekawie, dialogi wyglądają już lepiej ^^ (chyba zgubiłaś enter przed pierwszą wypowiedzią ;D).
    Zapowiada się ciekawie. Widzę, że nawiązałaś do mocy powiązanych z elementami natury - bardzo fajna sprawa zważywszy ile na bazie tego można wymyślić. Nie mogę się doczekać, aż trafią do tego Lasu.

    OdpowiedzUsuń