czwartek, 13 lipca 2017

"Cztery" Rozdział 1

Jest wiele sposobów na rozpoczęcie opowieści. Mogłabym na przykład zacząć opisem jakiegoś malowniczego krajobrazu. Palmy, klify, skały, zachody słońca, morze aż po horyzont, delfiny wyskakujące z wody przez 80 stron, potem ewentualnie dialog. Byłoby to może bardziej pożądane przez czytelników rozwiązanie, ale Zespół Trzech Szkół (kilka szarych bloków, miejsce akcji pierwszych rozdziałów) nie zawiera wyżej wymienionych elementów.

Drugi sposób to rozpoczęcie z przytupem: czterech gangsterów wpada do domu i porywa córkę milionera. To jest z kolei trochę zbyt…efekciarskie. Nie ten klimat.

Po prostu życie bohaterek biegło względnie normalnie, ale jedna chwila, jedna kartka wetknięta w grubą książkę zmieniły wszystko. Ta jedna chwila to początek całej historii.

O godzinie 9.00 Nidalei ćwiczyła grę na pianinie, Ori-Ann ostrzyła nóż, Kora czytała o początkach sadownictwa, zaś Magnolia czekała na tę pierwszą. Pół godziny później Nidalei zakładała odświętny strój, Ori-Ann dalej ostrzyła nóż, Kora myła ręce, zaś Magnolia czekała na tę pierwszą. Jednym zdaniem: wszystkie przygotowywały się do festynu najlepiej jak potrafiły i chciały.

Być może, gdybyście tak jak one posiadali magiczną moc, nie zajmowalibyście się takimi prozaicznymi czynnościami, kto wie? Ale one czuły, że powinny się ukrywać. Nie wiedziały, tak jak każdy z nas, o tym, co je czeka. Nie wiedziały, że za trzy godziny znajdą list, którego nadawca rozkaże im wyruszyć w niebezpieczną podróż. Nie wiedziały nawet, że pozostałe potrafią czarować.

Na festynie, w godzinach od 10.00 do 11.00 Ori-Ann trafiła nożem w 10 tarcz, Nidalei zagrała nokturn Chopina, Kora odebrała 19 nagród za pierwsze miejsca w konkursach przyrodniczych, a Magnolia przyglądała się wszystkiemu. Festyn organizował Zespół Trzech Szkół, w którego skład wchodziły: Szkoła Ataku i Obrony, Akademia Zielarsko Przyrodnicza i Szkoła Muzyczna. O ile łatwo jest wydedukować, dokąd chodziły trzy z czterech dziewczyn, w przypadku Magnolii robi się dużo trudniej, zwłaszcza, że tego dnia zajmowała się tylko czekaniem i oglądaniem występów. Od razu mówię, że do SM – muzyka nie była jednak jej mocną stroną. W ogóle patrząc na jej życie miało się wrażenie, że przez cały czas na coś czekała, coś obserwowała; była bierna wobec spotykających ją zdarzeń. Po południu, kiedy skończyły się występy zaczęła się luźniejsza część imprezy. Orkiestra SM grała wesołe melodie, niektórzy tańczyli, uczniowie sprzedawali szkolne lub własne wyroby, grali w gry planszowe, karciane, zespołowe, ruchowe; był to idealny moment na zwrot akcji. Właśnie wtedy Kora wpadła pomiędzy Nidalei a Magnolię.

– Musimy natychmiast odnaleźć Ori-Ann! - wołała, potrząsając rudymi lokami i książką tak grubą, że należałoby nazwać ją księgą. Ori-Ann, która stała dwa kroki dalej, zareagowała na swoje imię:

– Co się dzieje? – Kora wzięła głęboki wdech.

– Z grubsza chodzi o to, że znalazłam w tej księdze list. Wszystkie jesteśmy czarodziejkami, dlatego musimy wyruszyć w niebezpieczną podróż, w poszukiwaniu czterech ćwiartek kamiennej płyty, żeby ocalić świat przed złą czarownicą Goldreą.

– Nie do końca rozumiem – Nidalei zmarszczyła brwi.

– Szczegółów dowiecie się w drodze. Mam pewność, że jesteście czarodziejkami – nie marszcz brwi, Ori-Ann, widziałam cię w akcji – wymienionymi w liście. Teraz musimy dostać się do lasu, cokolwiek to znaczy.

– To może być jakiś skrót – powiedziała Nidalei.

– Na przykład Lotosowy Atrament Sympatyczny? Nie brzmi źle, ale…

Ori-Ann bawiła się nożem.

– Chodzi o prawdziwy Las, ale chyba ktoś tu jest zbyt inteligentny, żeby to zauważyć – pozostałe spojrzały na nią. – Ja i tak nie idę.

Magnolia wymamrotała coś w stylu: ,,W tym tygodniu chyba nie mam czasu.”

– Proszę was – Kora splotła ręce w błagalnym geście. – Musimy iść. Zostaniemy przyjaciółkami, uratujemy Lotosowy Świat, na pewno będzie też okazja do walki…

,,W sumie mam już zaliczone wszystkie przedmioty” – pomyślała Nidalei.

,,W sumie czemu nie? I tak w szkole nic się ostatnio nie dzieje. Poza tym głupim festynem, rzecz jasna.” – pomyślała Ori-Ann.

,,Powinnam uratować Lotosowy Świat” – pomyślała Magnolia. – ,,Pójdę, jeśli Nidalei się zgodzi.”

W ten sposób każda z nich odpowiedziała na list znaleziony w księdze.

2 komentarze:

  1. Jestę (boru, tak dużo ludzi olało bloggera, że straciłam wiarę że coś jeszcze tu ożyje;D). Więc tak - super się zaczyna. Choć trochę się poplątałam w imionami booo mam do nich jakąś sklerozę to generalnie fajnie się czytało. Efekt nie co psuje to wyjechanie ni stąd ni zowąd: "Wszystkie jesteśmy czarodziejkami, dlatego musimy wyruszyć w niebezpieczną podróż, w poszukiwaniu czterech ćwiartek kamiennej płyty, żeby ocalić świat przed złą czarownicą Goldreą." Po prostu... nawet osoba która wierzy/ używa czarów prawdopodobnie parsknęłaby śmiechem i olała sprawę. Trochę wypadałoby jakoś sytuację przedłużyć: pokazać zdziwienie kiedy znalazła list, jakieś powody czemu uważa to za fakt i może poinformowanie koleżanek w bardziej realistyczny sposób jak: "Wiecie co, znalazłam dzisiaj jakiś dziwny list... Pisze w nim, że... [cośtam] chyba powinnyśmy coś z tym zrobić". Bo o ile same opisy zrobiłaś wprost genialnie o tyle dialogi trochę leżą. Trochę więcej rozwinięcia, emocji, jakiś może większy sprzeciw kiedy wypomina im, że są czarodziejkami czy coś.
    Poza tym... Miło było coś przeczytać po tak długim czasie. Czekam na ciąg dalszy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wszystkie uwagi i cieszę się, że Ci się podobało. Ciąg dalszy już wkrótce :)

      Usuń