środa, 14 lutego 2018

"Cztery" Rozdział 10

Rozdział 10.

Czarodziejka ziemi przekradła się do pokoju Nidalei i Magnolii. Weszła bez pukania. W środku było ciemno jak w grobie.

,,Już zasnęły?” – pomyślała. – ,,To wydaje się logiczne, że po całym dniu…Ale znając je raczej gadały do późnej nocy.”

Popatrzyła (choć ciężko powiedzieć, żeby mogła cokolwiek dojrzeć) wokoło. Słyszała jakieś szmery w sąsiednim pokoju. Zrobiła krok w przód i prąd powietrza popchnął ją na ścianę.

Zapaliło się światło. Kora podparła się ręką i spróbowała się podnieść. Zamrugała oczami. Jej głowa pulsowała.

– Co tu się…Kora, co się stało?! – Nidalei cofnęła się o krok. – Nie, nie…Tylko nie to…Wstawaj, przecież nic ci nie jest!

Kora usiadła z trudem i zakaszlała.

– Czemu płaczesz? – spojrzała na zaczerwienioną twarz znajomej.

– Nie płaczę. Po prostu wydawało mi się, że cię zabiłam albo…cokolwiek.

– Jak to?

– Ojejku…Kiedy weszłaś do pokoju, nie wiedziałam, że to ty. Powiedzmy, że nie czuję się ostatnio bezpiecznie. I wiesz co? Ta cała Berta może mieć rację. Bez sensu jest ta cała podróż. Teraz żałuję, że się zgodziłam. Myślę, że obie – spojrzała na przyjaciółkę. – Nie powinnyśmy się w to mieszać.

– Jeśli już o tym mowa – wtrąciła Kora. – To czy Magnolia się nie obudzi?

– Nie, ma mocny sen. Ale ściszmy głos, żeby ten chomik nas nie usłyszał?

– To lisouszka krecionoga! – oburzyła się uczennica Szkoły Zielarsko-Przyrodniczej, ale potem mówiły już szeptem.

Przez chwilę tłumaczyła obyczaje tych stworzeń, jak np. zasadę 17-stu słów (przed przejściem do sedna trzeba powiedzieć 17 wyrazów), czy hejnotopia (posiadanie poglądów na każdy możliwy temat). Lisouszki nie stosowały powitań i pożegnań tak jak ludzie. ,,Witaj” mówiły tylko do nowo narodzonych lisouszątek, ,,Żegnaj” nie używały wcale (wynikało to ze starodawnych wierzeń). Jednym z najważniejszych podań była ,,Pieśń o Haganie i Wolundzyji”.

– Kiedy Wolundzyja patrzyła na śmierć Hagana, on powiedział, żeby się nie smuciła, bo nie opuszcza jej na długo.

,,Nie wychodź na łąkę

nie szukaj mnie w norze

myśl, że

wyszedłem na spacer”

Aż się łezka kręci w oku. No na co się gapisz! To jest literatura najwyższych lotów! Powiedz, czy zwykły chomik napisałby coś takiego?!

– Nie…– Nidalei była odrobinę zdziwiona pasją w głosie koleżanki i rozległą wiedzą na temat lisouszej kultury. – Ale chyba nie po to tu przyszłaś.

Kora otrząsnęła się ze wzruszenia i przypomniała sobie, o czym miała powiedzieć.

– Przypomniałam już sobie, o czym miałam powiedzieć. Rozgadałam się o tych lisouszkach, po za tym rzuciłaś mną o ścianę…Trochę mnie to rozproszyło. Skoro nie ma już nic, co mogłoby nam przeszkadzać: dlaczego zgodziłaś się na te chore warunki?!

– Dzięki nim mamy jeszcze dach nad głową! Czy ty zdajesz sobie sprawę, co my właściwie robimy? Cud, że jeszcze się nie pochorowałyśmy. Jeżeli przeżyjemy, czeka nas piekło w szkole. Na razie mamy wspaniałe, fantastyczne, ekstra, super, świetne, fajne, niebezpieczne, aczkolwiek ekscytujące, niesamowite przygody, ale magia nie uchroni nas przed śmiercią. Tutaj mamy przynajmniej zapewnione bezpieczeństwo i elementarne wygody. Nie myłyśmy się chyba od trzech dni!

– No właśnie! Od trzech dni nie jadłyśmy kotletów mielonych!

– Wiesz co? – Nidalei spojrzała na Korę z zażenowaniem. – Uważam, że Berta miała rację. Nie powinnyśmy się w to mieszać.

– Poddasz się teraz, kiedy już prawie osiągnęłyśmy cel? Została nam jedna płyta. Możemy uratować Lotosowy Świat. Jutro dostaniemy ostatnią wskazówkę, zrobimy, co trzeba i wrócimy do szkoły.

Nidalei wstała. Podeszła do drzwi i otworzyła je.

– Może tak, może nie. Co, jeśli okaże się, że tak naprawdę nie ma żadnego Lotosowego Świata? Co, jeśli pójdziemy za daleko i już nigdy nie wyjdziemy z tego Lasu? Tak, czy inaczej, wolałabym już pójść spać.

– Jesteś tchórzliwa.

– A ty naiwna.

– A ty wykorzystujesz Magnolię.

– A ty nie masz rozumu!

Tej zniewagi Kora nie mogła znieść. Wyszła i skierowała się do swojej sypialni. Zdenerwowana rozmową, zapaliła światło i chciała zapytać Ori-Ann, co o tym wszystkim sądzi, gdy spostrzegła, że pokój jest pusty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz